Historia Natanielka

wtorek, 4 listopada 2014

Niektórzy to się ustawili

Tak.... moja mama to się potrafi ustawić... 
Nie żebym miał coś przeciw, absolutnie. Moim nowym hobby jest bowiem zmywanie ręczne naczyń (nie tam jakaś łatwizna: wkładanie do zmywarki, której zresztą nie posiadamy póki co, bo po co, skoro jestem ja!). 
Tak więc, gdy tylko zobaczę, że w komorze zlewu znajduje się spora ilość wody z płynem, od razu biorę się do pracy... ale to takim tempem, że nawet czasu na przyniesienie krzesełka, żeby mi nieco wygodniej było, czasu nie mam, nie wspominając nawet o zakasaniu rękawów. Jak widać, nie każdy, kto "piere" się do roboty, zakasuje rękawki :P 

I żeby nie było, wcale nie robię tego byle jak. Po uprzednim umyciu każdego naczynia i włożeniu go do drugiej, pustej komory zlewu, przekładam wszystko z powrotem do komory z płynem i czynność, wdzięcznie nazwaną "myciem garów", rozpoczynam od nowa. To jeszcze nie koniec.... co by mama była w 100% zadowolona, robię to wszystko TRZY RAZY, póki rodzicielka nie zainterweniuje i nie zacznie spłukiwać umytych przeze mnie naczyń (oglądając, czy wszystko ładnie umyłem.. :))

Jestem pracowitym i dokładnym pomywaczem. Żadna praca nie hańbi przecież, a jeśli mama w czasie, gdy kątem oka sprawdza, czy robię to dobrze (robi to niezdarnie, bo ja doskonale wiem, że mnie obserwuje...) i udaje, że niby czyta jakiś przepis z książki kucharskiej tuż nad moją głową :P, może chwilę rękoma nic nie robić, to dlaczegóż by jej tego nie ułatwić?







 


Brak komentarzy:

Prześlij komentarz