Historia Natanielka

poniedziałek, 17 listopada 2014

PARALOS

- Cieszę się, że mam taką fajną mamę, Sylwię
- a ja się cieszę, że mam takiego fajnego syna, Nikodemka
- no, ale masz przecież jeszcze jednego syna....
- tak, Natanielka
- no, ale on dziwnie mówi, nie umie mówić jak my, dlatego musi chodzić do logopedy, a logopeda jest w Jastrzębiu, tak fajna mamo?
- tak, fajny synu 


Taki dialog w drodze do przedszkola wywiązał się między mamą a synem Nikodemem.. 

Tak, Nataniel dziwnie mówi, nie umie "po naszemu" jeszcze mówić, ale staramy się mu pomóc pani Marianna, lodopedka z Jastrzębia, również się stara i nawet, wbrew przekonaniu, że Natek to chyba nigdy już "po polsku" się z nami nie skomunikuje, coś mu wychodzi.

Nie jest to płynne, nie jest to super zrozumiałe, pojawiają się duże deficyty, zamiana głosek, zamiana sylab, ale stara się, a to najważniejsze.

Natek, powiedz: PA
-pa
RA
-ra
SOL
-los....
no, co zrobić, "PARALOS"... a niech będzie, zawsze to lepsze, niż wszechobecne do tej pory, "DEEEE" :)

wtorek, 4 listopada 2014

Niektórzy to się ustawili

Tak.... moja mama to się potrafi ustawić... 
Nie żebym miał coś przeciw, absolutnie. Moim nowym hobby jest bowiem zmywanie ręczne naczyń (nie tam jakaś łatwizna: wkładanie do zmywarki, której zresztą nie posiadamy póki co, bo po co, skoro jestem ja!). 
Tak więc, gdy tylko zobaczę, że w komorze zlewu znajduje się spora ilość wody z płynem, od razu biorę się do pracy... ale to takim tempem, że nawet czasu na przyniesienie krzesełka, żeby mi nieco wygodniej było, czasu nie mam, nie wspominając nawet o zakasaniu rękawów. Jak widać, nie każdy, kto "piere" się do roboty, zakasuje rękawki :P 

I żeby nie było, wcale nie robię tego byle jak. Po uprzednim umyciu każdego naczynia i włożeniu go do drugiej, pustej komory zlewu, przekładam wszystko z powrotem do komory z płynem i czynność, wdzięcznie nazwaną "myciem garów", rozpoczynam od nowa. To jeszcze nie koniec.... co by mama była w 100% zadowolona, robię to wszystko TRZY RAZY, póki rodzicielka nie zainterweniuje i nie zacznie spłukiwać umytych przeze mnie naczyń (oglądając, czy wszystko ładnie umyłem.. :))

Jestem pracowitym i dokładnym pomywaczem. Żadna praca nie hańbi przecież, a jeśli mama w czasie, gdy kątem oka sprawdza, czy robię to dobrze (robi to niezdarnie, bo ja doskonale wiem, że mnie obserwuje...) i udaje, że niby czyta jakiś przepis z książki kucharskiej tuż nad moją głową :P, może chwilę rękoma nic nie robić, to dlaczegóż by jej tego nie ułatwić?