Historia Natanielka

sobota, 7 grudnia 2013

Mikołaj

No i przybył. Mama zapowiadała Go już od kilku tygodni... "Szantażowała" nas, że nie przyjdzie, albo że rózgę przyniesie, bo niegrzeczni jesteśmy ;).... ale przyszedł. 
Jaki z tego morał? Że grzeczni byliśmy :)
I mimo, iż wersja moja i mamy nieco różnią się od siebie, Mikołaj prezenty przyniósł. 
I to nie raz. 
Po raz pierwszy odwiedził nas już w czwartek ( 5 grudnia). Przybył do Ustronia (OREW), gdzie uczęszczam na terapię WWR. Rózg nie odnotowano...
Po raz drugi odwiedził wszystkie dzieci w przedszkolu. To już 6 grudnia, w dzień Św.Mikołaja. Tam również rózg nie odnotowano.
Po raz trzeci, Mikołaja nie widziałem, ale jego "ho ho ho" wyraźnie rozniosło się po mieszkaniu, dając znać mi i Nikosiowi, że zostawił gdzieś prezenty i czas rozpocząć poszukiwania. Kolejne rozczarowanie - rózg nie odnotowano...

No pewnie, że byłem grzeczny....


 Na prawdę, byłem grzeczny.... :P
 

 Dotknąłeś brody?? ja tak :D
 To tylko część naszej grupy.. niektóre dzieciaki zdążyły zwiać sprzed obiektywu, a w ślad za nimi mamy, niektóre niestety chorowały..
 A tu już w domu rozpakowywaliśmy prezenty, które Mikołaj nam zostawił :)))

Dzięki Mikołaju, że o nas nie zapomniałeś w tym roku ;) od zobaczenia w 2014 :)

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz