Historia Natanielka

poniedziałek, 4 kwietnia 2011

Żłobkowicz



Od 24 stycznia dzielnie uczęszczasz do żłobka (pilnie, lub mniej pilnie ;) )

Nie zdziwię pewnie nikogo, że bardzo się obawiałam tych pierwszych dni... zawsze to obce środowisko, dużo dzieci, inne, obce panie... jedzonko inne ;) - każda matka się boi tych pierwszych dni...
No, szczególnie matka panikara - jak się okazało, wszedłeś w grupę, jak w swoją rodzinkę ;) bez płaczu, paniki, strachu, ładnie się bawiłeś, jadłeś.. po paru dniach nawet i spałeś po obiedzie, co było wielkim zdziwieniem dla mnie ;) bo w Twój sen w ciągu dnia już nie wierzyłam ;))

Nie obyło się oczywiście bez chorób. Od końca stycznia do końca marca zdążyłeś przejść dwa razy zapalenie spojówek, przeziębienie, ropną anginę, zapalenie krtani oraz porządną grypę z biegunką i temperaturą ponad 40 st.
Katar  to Twój osobisty rzep.. regularnie się czepia, 2 tygodnie kataru, parę dni spokoju i na nowo 2 tygodnie kataru.
No, ale co zrobić. W żłobku ciepło, każde z dzieci z własnymi osobistymi bakteriami ;), no a Ty, jak gąbka, z tą swoją obniżoną odpornością chłoniesz wszystko. Szkoda, że pewnych umiejętności nie chcesz tak chłonąć ;p (np. korzystania z nocnika).

Trochę butków zdarłam, by udało się z tym żłobkiem, ale było warto, prawda Nati? Nowe środowisko, kontakt z dziećmi, inne obowiązki, trochę samodzielności, to wszystko to wielka korzyść dla Ciebie :)

No i podoba mi się, jak odprowadzam Cię do żłobka, a Ty mi posyłasz buziaczka, machasz z uśmiechem i idziesz z panią na górę :))) dzielny, mały Natuli :)




Brak komentarzy:

Prześlij komentarz