Historia Natanielka

środa, 20 lutego 2013

Kuligos

2 lutego wraz z przyjaciółmi forumowymi wybraliśmy się na kulig do Wisły Czarne.

Pogoda nas zrobiła lekko w balona, bo z nieba padało.. ale nie to co powinno.. ;) w sumie to deszcze jeszcze nikomu nie zaszkodził ;) Może urośniesz?? ;)

Śniegu było na tyle, by koniki spokojnie mogły ciągnąć sanie... 
Nikodem nawet się zapomniał na chwilę i nie jęczał w podróży saniami, samochodem, podczas  posiłku, gonitwy w chacie... :) tak więc, pod tym względem kulig udany :P

A co do samego kuligu, to mieliśmy dwoje sań, w jednych jedna grupka, w drugich druga.. sama przejażdżka saniami nie trwała zbyt długo, ok 40 minut, za to dla mnie to było o te kilkadziesiąt minut za długo.... w trakcie podróży miałam ochotę na wygłoszenie mowy na temat mojego ubolewania nad ciężkim żywotem koników, które całymi dniami nie robią nic innego, tylko ciągną sanie z wszystkimi, którzy tylko zjawią się w Wiśle, mając ochotę na kulig... między tym współczuciem pojawiała się także nutka grozy i przerażenia, żeby czasem sanie się nie przewróciły.. i już oczyma wyobraźni same czarne scenariusze widziałam...
Tak więc, jak widać, ja się na kuligi nie nadaję :D 
za to Wam się podobało :) 

Po przejażdżce, wychłodzeni wietrzykiem i deszczem (niestety... ), trochę czasu spędziliśmy w kolibie, grzejąc się przy ogniu z gorącą herbatą, podczas pieczenia kiełbasek. Dzieciaki, wiadomo... wszystkie biegały, no i nie obyło się bez urazów i delikatnych pobić ... ale kto Ci kazał stać jak śliwek?? Ile razy mama powtarza?: jak dają-bierz, jak biją-uciekaj (albo bardziej hardcore wersja: jak biją-oddaj ). 
No i był pyszny tort, ponieważ jeden z uczestników kuligu miał urodziny i zdmuchnął świeczki, ku wielkiej uciesze dzieciaków. Z Nikodemem zjedliście całe 3 kawałki... mój, Nikosiowy i Twój.... czyli smakowało?????
No i potem dwie kiełbachy (bez chleba, bo chyba po dziadku obaj sądzicie, że od chleba się robi łupież na żołądku :P).

Pamiątką z kuligu jest kilka zdjęć wykonanym przez Margolcię i Grażynkę oraz katar... przywieziony z Wisły, a który ciągnie się już trzeci tydzień.. tej pamiątki nie musiało być. 
Tak, tak.. na kuligu obaj się przeziębiliście, katar, kaszel, stan podgorączkowy, ogólne rozbicie..Na szczęście, prócz kataru, reszta poszła w zapomnienie.

START :)

Nikodem, wybacz mamie tę czapkę :P

W kolibie całą ekipą :)


------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------ Przekaż Natanielkowi 1% serca :)

KRS: 0000037904
cel szczegółowy: 6283 Szczepaniak Nataniel Robert

2 komentarze:

  1. Ale mieliście ekstra zabawę dzieciaczki:)
    Pozdrowienia od Piotrusia który niestety ferie spędził w domku :(

    OdpowiedzUsuń
  2. Wiem Moni, czytałam, że Piotruś miał zapalenie płuc :( mam nadzieję, że już jest lepiej. Pozdrawiamy Piotrusia :)

    OdpowiedzUsuń