Nowości
chorobowe
Po wycięciu
migdałka bardzo się poprawiło ;)
Katarek przeszedł, wreszcie :))) HURAAAAA.
Jednak pobyt w żłobku zaowocował ponownym pojawieniem się katarku oraz innymi choróbkami.
Wpierw pojawiło się przeziębienie i temperatura 38,5 st. w połowie lutego.
Początkiem marca po raz pierwszy pojawiło się ostre zapalenie spojówek.. pięknie. Rano istnym koszmarem dla Ciebie było mycie buzi i odklejanie oczu :(( na sam widok mnie bolało :((((
Wdrożony został sulfacetamid do oczu, tantum verde ze względu na zaczerwienione gardło przy okazji, Euforbium, cinnabarin i sinupret na katar.. no i tradycyjnie inhalacje trzy razy dziennie z soli fizjologicznej i mucosolvanu (nie na noc) by ułatwić odkrztuszanie.
Dalej wysoka temperatura i ropna angina.... a dziwił mnie brak apetytu. No, jak tu jeść, jak migdały jak dwa arbuzy :( No i katar ropny do kompletu. Wdrożone leki pomogły i po kontroli okazało się, że jesteś super zdrowy i możesz uczęszczać do żłobka :)
Tydzień spokoju i kolejne zapalenie spojówek i katar ropny. Tym razem w ruch poszła gentamycyna i dicortineff do oczu, a także inhalacje.
Parę dni pochodziłeś do żłobka i dostałam telefon, że masz tempreturkę, by Cię odebrać prędzej.
W domu temperatura podskoczyła już do 40 st. Do tego pojawiła się ostra biegunka. Lekarz stwierdził grypę. No więc antybiotyk augmentin, tantum verde do gardła, czopki i syrop na gorączkę naprzemiennie, bo co udało się zbić do 38 st., po dwóch godzinach znów wyskakiwało do 40, 41 st.
W nocy było najgorzej. Zbijaliśmy, robiliśmy okłady, nacieraliśmy, schładzaliśmy.... uparta temperatura trzymała się 5 dni... później zaczęła lżeć i nie była już tak uciążliwa dla Ciebie.
Strachu się najedliśmy co nie miara....
Do biegunki dołączyło się odparzenie pupy.. co też Cię nie swędziało zapewne i jak się spodziewałam, żadne leki na biegunkę nie pomagały :( niestety.
Dopiero po soku z suszu borówek przeszło. Ale ponad tydzień się męczyłeś z biegunką. Sprawdzaliśmy pilnie, czy się nie odwadniasz, czy ewentualnie nie podać kroplówki, bo leków nawadniających nie chciałeś pić, plułeś, krztusiłeś się i ogólnie odprawiałeś niezły cyrk z przyjmowaniem leków.
Na szczęście to już za nami.... :)
Po kontroli, grypa nie pozostawiła żadnych szmerów na oskrzelach :)
9 kwietnia pojawiło się porządne zapalenie krtani... takiego ataku nocą nie miałeś już bardzo dawno... :(
podałam Ci leki sterydowe rozkurczające, które mam zawsze pod ręką, bo wiadomo, że pogotowie jedzie długo.... zrobiłam Ci także inhalację z pulmicortu, atroventu i soli na rozkurczenie i pomoc w oddychaniu... podczas tej inhalacji trzy razy biegłam z Tobą do okna, bo nie umiałeś nabrać powietrza.... Ciemna noc, godzina druga w nocy.... Lekarz na pogotowiu nic więcej nie mógł zrobić, ponieważ wszystko co było niezbędne, zrobiłam w domu. Trzeba było przeczekać. Nawilżacz włączony, kaloryfer zakręcony, nic więcej nie można było zrobić..
Tak więc czekaliśmy... ok piątej nad ranem spałeś spokojnie już. Więc i mnie udało się zmrużyć oko.
Natulki, gdyby tak można było, to składam na piśmie prośbę o zakaz zbliżania się do Twojej osoby zapalenia krtani... podanie, opłata, zdjęcie ... i czekam na pozytywne rozpatrzenie prośby..
a może to w wyższej instancji trzeba? pofatyguję się :)
Katarek przeszedł, wreszcie :))) HURAAAAA.
Jednak pobyt w żłobku zaowocował ponownym pojawieniem się katarku oraz innymi choróbkami.
Wpierw pojawiło się przeziębienie i temperatura 38,5 st. w połowie lutego.
Początkiem marca po raz pierwszy pojawiło się ostre zapalenie spojówek.. pięknie. Rano istnym koszmarem dla Ciebie było mycie buzi i odklejanie oczu :(( na sam widok mnie bolało :((((
Wdrożony został sulfacetamid do oczu, tantum verde ze względu na zaczerwienione gardło przy okazji, Euforbium, cinnabarin i sinupret na katar.. no i tradycyjnie inhalacje trzy razy dziennie z soli fizjologicznej i mucosolvanu (nie na noc) by ułatwić odkrztuszanie.
Dalej wysoka temperatura i ropna angina.... a dziwił mnie brak apetytu. No, jak tu jeść, jak migdały jak dwa arbuzy :( No i katar ropny do kompletu. Wdrożone leki pomogły i po kontroli okazało się, że jesteś super zdrowy i możesz uczęszczać do żłobka :)
Tydzień spokoju i kolejne zapalenie spojówek i katar ropny. Tym razem w ruch poszła gentamycyna i dicortineff do oczu, a także inhalacje.
Parę dni pochodziłeś do żłobka i dostałam telefon, że masz tempreturkę, by Cię odebrać prędzej.
W domu temperatura podskoczyła już do 40 st. Do tego pojawiła się ostra biegunka. Lekarz stwierdził grypę. No więc antybiotyk augmentin, tantum verde do gardła, czopki i syrop na gorączkę naprzemiennie, bo co udało się zbić do 38 st., po dwóch godzinach znów wyskakiwało do 40, 41 st.
W nocy było najgorzej. Zbijaliśmy, robiliśmy okłady, nacieraliśmy, schładzaliśmy.... uparta temperatura trzymała się 5 dni... później zaczęła lżeć i nie była już tak uciążliwa dla Ciebie.
Strachu się najedliśmy co nie miara....
Do biegunki dołączyło się odparzenie pupy.. co też Cię nie swędziało zapewne i jak się spodziewałam, żadne leki na biegunkę nie pomagały :( niestety.
Dopiero po soku z suszu borówek przeszło. Ale ponad tydzień się męczyłeś z biegunką. Sprawdzaliśmy pilnie, czy się nie odwadniasz, czy ewentualnie nie podać kroplówki, bo leków nawadniających nie chciałeś pić, plułeś, krztusiłeś się i ogólnie odprawiałeś niezły cyrk z przyjmowaniem leków.
Na szczęście to już za nami.... :)
Po kontroli, grypa nie pozostawiła żadnych szmerów na oskrzelach :)
9 kwietnia pojawiło się porządne zapalenie krtani... takiego ataku nocą nie miałeś już bardzo dawno... :(
podałam Ci leki sterydowe rozkurczające, które mam zawsze pod ręką, bo wiadomo, że pogotowie jedzie długo.... zrobiłam Ci także inhalację z pulmicortu, atroventu i soli na rozkurczenie i pomoc w oddychaniu... podczas tej inhalacji trzy razy biegłam z Tobą do okna, bo nie umiałeś nabrać powietrza.... Ciemna noc, godzina druga w nocy.... Lekarz na pogotowiu nic więcej nie mógł zrobić, ponieważ wszystko co było niezbędne, zrobiłam w domu. Trzeba było przeczekać. Nawilżacz włączony, kaloryfer zakręcony, nic więcej nie można było zrobić..
Tak więc czekaliśmy... ok piątej nad ranem spałeś spokojnie już. Więc i mnie udało się zmrużyć oko.
Natulki, gdyby tak można było, to składam na piśmie prośbę o zakaz zbliżania się do Twojej osoby zapalenia krtani... podanie, opłata, zdjęcie ... i czekam na pozytywne rozpatrzenie prośby..
a może to w wyższej instancji trzeba? pofatyguję się :)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz