Historia Natanielka

czwartek, 19 lipca 2012

Karetką do szpitala



Zabrało Cię w nocy pogotowie. 

Nie muszę chyba pisać, co przeżyliśmy, patrząc, jak tracisz przytomność, bo nie potrafisz oddychać.... mimo kilkudniowego leczenia zapalenia krtani, doszło do stanu poważnie zagrażającego Twojemu życiu (jak za pierwszym razem, gdy dopadła Cię krtań).
Nerwy, łzy, telefon po pogotowie... to była koszmarna noc :-(

Nie pomogły ani sterydy (ponieważ ich działanie rozpoczyna się gdzieś po ok. 2 godzinach od podania), ani inhalacja, ani stanie w oknie. W nerwach czekaliśmy na pogotowie ratunkowe.

O godzinie 2 w nocy przyjechali. Dostałeś zastrzyk domięśniowy z dexavenu w pośladek, lekarz wypisał niezbędne dokumenty, a ja w tym czasie się ubierałam i pakowałam książeczkę zdrowia oraz wszystkie wyniki badań.

Karetka nas zabrała do szpitala.

W szpitalu ogólne oględziny, wywiad, dodatkowa inhalacja z mocniejszych leków (tym razem) i po dwóch godzinach mogliśmy bezpiecznie wrócić do domu. Mamy w miarę blisko do szpitala, w razie gdyby trzeba było jechać, prędzej dostaniemy się wyjeżdżając sami, niż czekając na pogotowie.

Tak więc o czwartej nad ranem położyłeś się spać.... Wrażeń było tyle, że nie mogłam zasnąć.. Ty na szczęście przespałeś już dalszą część nocy (albo raczej poranka) spokojnie.

Natulki, gdzie pisać prośbę, by Twoja krtań w miarę wcześniej dawała znać, jak zawsze, by można było reagować i nie trzeba było pogotowia?? :-( proszę...

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz