Historia Natanielka

wtorek, 30 października 2012

Przemyślenia cz.2



Wiesz Natulki.. przejrzałam bloga znajomej, której adopcyjna córcia, również z zD, ma białaczkę.. ostatnio uaktywniła się i Ania jest w szpitalu. Wszyscy się modlą o powrót Angel do zdrowia… 
Trzymam kciuki za małą Anię i.. dziękuję Bogu, że Ty masz tylko zD. To nic w porównaniu z ciężkimi chorobami, które towarzyszą całemu zespołowi: np. ciężkie wady serca, białaczka, padaczka… 
Twoje towarzyszki dają nam stabilność. Nie żyjemy jak na huśtawce… nie martwimy się, czy jutro nie będzie nawrotu choroby, kolejnej chemioterapii, poważnej operacji serduszka.. nie mamy tego typu zmartwień. Twoje wady towarzyszące pozwalają nam na marzenia o wakacjach w przyszłym roku… 
Nie myślałam tymi kategoriami, gdy usłyszałam diagnozę; zespół Downa. Wtedy to zD był dla mnie nożem w plecy. Teraz widzę, że dla rodziców Ani, jak i wcześniej Franka, który walkę przegrał (a może wygrał, bo już bez cierpień i bólu fruwa po chmurach z innymi aniołkami) oraz innych rodziców, których dzieci mają ciężkie wady towarzyszące, sam zD to nic. Za pewne zapominają o nim... Ale nie zapominają codziennie podziękować, za kolejny dzień życia swojego Szkraba…

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz